Empik prezentuje, Cudze chwalicie swego nie znacie, część druga. Pełnokrwiste rockowe granie czyli historia dorastania za żelazną kurtyną.

Empik prezentuje, Cudze chwalicie swego nie znacie, część druga, premiera już 21 kwietnia

Pełnokrwiste rockowe granie dla niepokornych czyli muzyczna historia dorastania za żelazną kurtyną

Niezwykły, intrygujący dokument muzyczny z epoki tow. Gomułki i E.Gierka. Amerykanie mieli nowojorski Greenwich Village, a Londyn swingujące kluby. U nas muzyka młodzieżowa rodziła się w bólach i dzięki temu miała swój styl i rock’n’rollowym charakter… tak zapowiada kolejną płytę Marek Wiernik.

Na drugą płytę z cyklu  EMPiK prezentuje „Cudze chwalicie, swego nie znacie” trzeba było trochę poczekać. Jednak, było warto. To już nie delikatne, kawiarniane, miłosne melodie dla zakochanych marzycieli, tylko pełnokrwiste rockowe granie dla niepokornych. Dla tych, którzy nie nosili ortalionów, nie zachwycali się festiwalowymi przebojami i szukali w muzyce, oprócz dźwięków tanecznego rock’n’rolla, odrobinę własnej wolności. Chcieli swojej, pokoleniowej muzyki buntu i sami ją dla siebie tworzyli. Parę utworów może naprawdę zdziwić. Kto dziś pamięta „Za majem maj” ABC? Kto pamięta znakomity utwór „Sam sobie żeglarzem” grupy Test? O „Fruwam po ziemi”  nie pytam, bo Piotr Pastor to wykonawca absolutnie zapomniany. A to nie wszystko. Jest jeszcze fantastyczny „Gajor Dziuni” Bemibek, „Kulawy Wojtek” Niebiesko Czarnych. Są Polanie, niekwestionowany super star epoki.

Ponadczasowy Klan, w którego kompozycji „Nie sądźcie rajskich jabłoni” doszukiwano się tej samej mocy co w „Paranoid” Black Sabbath. I moc jest do dzisiaj, nie wywietrzała. Tylko my nie doceniamy i ciągle myślimy, że „tam” potrafią lepiej. Proszę posłuchać Haliny Frąckowiak „Za dużo chcesz” i wówczas powiedzieć, że coś było nie tak z naszymi umiejętnościami. „Oczy Ci zasłonię” Macieja Kossowskiego to kolejny dowód, że potrafiliśmy. I to jak! Naprawdę, słuchając tej płyty będzie można przecierać „uszy”. Jest też mało znana piosenka Karin Stanek z 1968 roku. Nie ma obciachu, jest czego słuchać i przy czym tańczyć. Muzyka jest dużo głośniejsza od poprzedniej płyty. Są tu decybele i psychodela. Jest jazz rock,  funk, a nawet echa heavy. Jest duch roken’d’rolla, choć w tamtych czasach więcej było go na ulicach niż w dźwiękach płynących z radia, a o koncertach nie wspominając. Niewielu już pamięta, może i nie chcą, ale tak było i nie ma się czego wstydzić. To jest nasza  historia dorastania w kraju za żelazną kurtyną.