Mary Komasa sama komponuje i pisze teksty. Nad brzmieniem jej debiutanckiego krążka czuwał znany producent muzyczny Guy Sternberg, który pomógł Mary stworzyć jej charakterystyczne brzmienie, używając do tego całego arsenału oryginalnych instrumentów i mikrofonów z lat 60 i 70. Mary i Sternberg szybko znaleźli wspólny język – połączyło ich podobne podejście do nagrywania i wykonywania muzyki. Artystce zależało na wykreowaniu brzmienia surowego, pełnego szczerej, niezafałszowanej emocji, dzięki czemu powstał niezwykły zestaw utworów, jednocześnie bardzo zróżnicowany i spójny, sięgający do źródeł i nowoczesny. Słychać w nim echa muzyki gospel, bluegrass, klasycznego rocka, New Wave, czy ambitnej muzyki filmowej.
Najlepszym sprawdzianem czy piosenka działa, jest dla mnie wyobrażenie jej sobie pod napisami końcowymi do filmu. Zabierając się do pisania utworu, zaczynam od sięgania do wspomnień. Staram się stworzyć w wyobraźni filmową scenerię, ze mną w roli głównej – mówi o przebiegu swojego procesu twórczego Mary Komasa.
Potem szukam zdania, hasła czy słowa, od którego mogłabym zacząć pisanie. Na przykład: „Come”, „Farewell”, „Don’t leave me here”. Tak zaczyna się każda z moich opowieści. Co staram się nimi przekazać? Że formują nas wszystkie nasze życiowe doświadczenia, zarówno te pozytywne jak i te, o których chcielibyśmy zapomnieć. Zamiast starać się wymazać je ze świadomości, starajmy się przekuć je we własną siłę – dodaje artystka FALL TOUR 14.10 – Wrocław / Stary Klasztor 16.10 – Kraków/ Fabryka 17.10 – Warszawa / Miłość 10.11 – Katowice / Jazz Club Hipnoza 11.11 – Łodź / Williamsburg 12.11 – Gdańsk / Stary Maneż 13.11 – Szczecin / Hormon 12.11 – Poznań / Eskulap 15.11 – Bydgoszcz / Savoy | |
Mary Komasa na Facebooku |